drowskich postaci najmniej był jasnym i najwięcej budził domysłów. Nie wiedziano, kto on jest i co zacz?... zkąd się bierze? jak go uważać, do jakiej odnieść epoki, z czyich rysów powstał, kogo miał wyobrażać?... Tymczasem, stwierdziwszy raz ten pewnik, że „Sarmatyzm“ zapłodnił twórczą wyobraźnię autora „Zemsty“, nic łatwiejszego, niż w dalszej konsekwencyi odnaleść w Papkinie odbicie pierwowzoru w osobie Burzywoja, wprowadzonego przez Zabłockiego na scenę. Ten powinowaty Góronosów, to rycerz z naturą średniowiecznego Albertusa, zuch tchórzem podszyty, kłamca i pieczeniarz, totumfacki i świadek za łyżkę barszczu, polujący na łatwą zdobycz z cudzej kieszeni, pełen bufonady i przechwałek, który umizgałby się do młodych dziewcząt, choć sam nie pierwszej młodości, ale gdy go omija małżeństwo z Anielą, wykrzykuje z przesadą: Moja odtąd kochanka i oblubienica, pałasz, fajka, butelka, kapciuch i rusznica“. Gdzie biją, duszę ma na ramieniu i czmycha, aby potem zarozumiale wykręcać się, że ustąpił przemocy.
Zdarza się, że go zazdrosny parobek z kilku towarzyszami przydybał przy swojej dziewczynie, a biorąc Burzywoja za swego rywala, przez nieporozumienie, napada znienacka, narzuca mu wór na głowę i okłada kijem, co się zmieści. Rycerz jak niepyszny, zmyka z opałów, ale potem Góronosowi tak to zdarzenie opowiada:
Oskoczony od chłopów, choć nie jest bez plamy
Szlachcicowi w nierówny bój wdawać się z chamy,
Jednak, aby im dać znać, jaka dzielność nasza,
Zrywam się, tu tylko pochwy bez pałasza.
A tu biją! leb w worze, jakgdyby w kapturze,
Słowem, choć nigdy, jak wiesz wujaszku, nie tchórzę,
Rad nie rad musiałem się wyrwać z tych ukropów.
Raz się tylkom obejrzał, ze stu było chłopów.