Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/77

Ta strona została przepisana.

zwycięztwa bez walki; — ta miłość, jak podatek spłacany królowi. Chciałby czegoś innego, i to inne właśnie nadarza mu się z przypadku, gdy do jego państwa przybywa błędny rycerz Filander ze swą kochanką, królewną Lucyllą, czarnoksiężnikiem Alkifem, giermkiem Baraszem i piastunem Lucylli, prostym wieśniakiem Gawłem.
Król, uderzony wdziękami nieznanej dziewicy, płonie miłością nagłą ku niej i pragnie ją poślubić przemocą, poleciwszy uwięzić rycerza Filandra, aby mu nie przeszkadzał.
Z tej matni usłużny czarodziej próbuje wyplątać królewnę i jej kochanka zapomocą pierścienia, który ma własność mieszania zmysłów każdemu, co go na palec założy. Pierścień ten wędruje kolejno z palca królewskiego na palec Lucylli i wywołuje rozmaite kolizye w miarę tego, jak raz po raz szaleją dotykające go osoby i naprzemian odzyskują rozum.
Najlepszą jest scena, kiedy król w przystępie waryacyi, oddaje swoje berło, swój płaszcz i koronę prostemu chłopu, każąc mu zająć miejsce na tronie wbrew jego woli i skłonnościom; a kiedy potem wraca do zmysłów i z podziwem widzi intruza jakiegoś na swoim majestacie, woła: „Jakiegoż tam na tron mój bies posadził szuję?... Hultaju, co tam robisz na tronie?...“ a ten nominat mimo woli, odpowiada z pompą: „Króluję!...“
Satyrycznych aluzyj rozsypał tu tłómacz bardzo wiele; trudno się oprzeć pokusie przytoczenia choć małych urywków tej kapitalnej sceny, gdy król obłąkany pod wpływem czarodziejskiego pierścienia na palcu, ze swoim nowym faworytem na dworze, Baraszem, spotyka Gawła, wieśniaka, i zdaje mu swą władzę: