pomimo swych śmiałych aluzyj do tronu, był grany około roku 1787-go w Warszawie za antrepryzy teatralnej Ryxa z Kazimierzem Owsińskim w głównej roli[1].
Sztuka kończy się uwolnieniem Filandra i zaślubinami jego z Lucyllą za sprawą czarnoksiężnika.
W tym świecie bajecznym, stosunki tylko są niezwykłe, ale wszystkie osoby zwyczajne, z krwi i kości, z naturą całkiem ludzką i nader pospolitą, tak prozaiczną, jak nazwiska ministrów królewskich: Sztufad i Frykasy; owego świata nadprzyrodzonego, owych spodziewanych duchów, gnomów, salamander, geniuszków nie ma nawet na pokaz. Wspomina się o nich jedynie w dyalogu kilka razy, ale się ich nie widzi. Wogóle tak tu, jak i w innych komedyach Zabłockiego, lotnej fantazyi, poetycznego tchnienia nie trzeba szukać; on ma zatrzeźwy umysł, zarealnie świat bierze, zawiele rozsądku okazuje we wszystkiem, aby miał żywszą wyobraźnię i tworzył jakieś fantasmagorye nadzinysłowe. Tak samo unika, jakby z umysłu, uczuć miękkich, delikatnych drgnień serca, romantycznego — raczej erotycznego — żywiołu w swoich komedyach.
Jego kochankowie nie są nigdy sentymentalni, nie gruchają z sobą, nie wzdychają i nie zawracają oczu, mają tylko najczęściej energię, spryt, albo dowcip do zwalczenia lub obejścia trudności, które na swej drodze do szczęścia spotykają, kochają się prozaicznie, ale zdrowo i szczerze. I pod tym względem Zabłocki różni się od poetów swojej epoki, zwłaszcza od przyjaciela najbliższego, Kniaźnina, że się nie roztkliwia w amorach, nie wpada w afe-
- ↑ Wojciech Bogusławski: »Dzieła«, tom I-szy. Życiorys Owsińskiego.