ktacyę, chyba gdy potrzeba mu tego umyślnie do ośmieszenia kogoś lub czegoś w danej chwili.
Jeżeli się mówiło tyle o zaletach pisarza, niepodobna choć na końcu nie wytknąć mu główniejszych wad i powiedzieć, że z wyjątkiem najcelniejszych swych komedyj, ulega zanadto wpływom obcych, przedewszystkiem francuskich pisarzy, zaczęsto od nich przejmuje pomysły, zaskąpą rozwija akcyę, nie dosyć starannie buduje swoje sztuki, przeładowując je często zbytkiem epizodów, jak w „Sarmatyzmie“, nie dość umie wikłać intrygę, jak w „Fircuyk;“ często żywcem przenosi obce typy na grunt swojski, jak np. owych przemądrych służących i arcy sprytne subretki, których ze świecą nie znajdzie u nas w żadnej epoce. Nie rzadko pozwala sobie na koncept płaski lub dowcip zarubaszny, chociaż gdy chce, umie być wykwintnym, nawet dowcipnym i gładkim; za często każe przebierać się dla niepoznaki swoim osobom, prowadzącym w sztuce intrygę, i tym zużytym środkiem manewruje do zbytku. Ale mimo wszystko zalety bardzo a bardzo przeważają nad wadami jego koncepcyj i techniki pisarskiej a siła charakterystyki typów, trafność obserwacyi, satyryczna werwa, sceniczny ruch, a zwłaszcza duch, który go ożywia, zacna i świeża myśl, która uszlachetnia jego utwory, piękny język czynią go w swojej epoce pisarzem znakomitym i nieporównanym.
I dlatego należy mu się i pamięć, i wyraz uznania głośniejszy, trwalszy, bardziej umotywowany od potomności, która może z pewną dumą powiedzieć sobie, że kiedy pod koniec zeszłego wieku w cywilizowanej Europie Francuzi mieli Beaumarchais’ego, Włosi Goldoniego, Anglicy Sheridana — literatura polska nie była tak bardzo pokrzywdzoną, miała swego komedyopisarza we Franciszku Za-
Strona:Franciszek Zabłocki.djvu/81
Ta strona została przepisana.