świat, bez broni, z pieśnią tylko. Byli to Słowianie, którzy spytani o kraj swój, nazwali go krainą pokoju i pieśni. Szeroko też do dziś dnia rozlega się i u nas po płaszczyznach i borach pieśń, ta pierwsza towarzyszka człowieka, to pierwotne dziecię jego boleści, pierwszy utwór jego piersi. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . „Tęsknota nasza, to nienasycony, niewygasły nigdy poryw od ziemi, ku drugim, ku lepszym światom.“ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
W podobny sposób Brodziński w liście do braci na tułactwie, podobnie Mickiewicz charakteryzuje początki naszego ludu. Pomimo wspomnień w podaniu o pieśni, i rozlicznych do dziś dnia przechowanych od pogaństwa obchodów ludowych, dopiero z Chrześciaństem pojawia się pieśń pierwsza przekazana „Boga Rodzica“ — utworu św. Wojciecha, pieśń tak zespolona z wojskiem naszem, od wieków towarzysząca mu przed bojem i w zwycięztwie, — unosząca jeszcze z furkoczącym sztandarem Bogarodzicy nad masą walki pochłoniętą już w złotym tumanie walki, — która wedle słów poety: „Z Maryackiej wieży po nad Polską płacze od wieków, a gdzieś w urwiskach Dniepru ginie[1],“ a którą według świadectwa Deotymy dotąd słyszeć można w katedrze Gnieźnieńskiej. Dalej wspominają dzieje o pieśni witającej powracającego Kazimierza Restauratora: — „Witajże, witaj miły hospodynie!“ Pieśń ta była jak gołąb przynoszący gałąź oliwną w arkę
- ↑ Mohort.