Strona:Franz Brendel - Zarys historii muzyki.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.
121

pocieszna sercu, słodko-brzmiąca, Bogu i ludziom miła muzyka.“ Anna, Królowa Polska.
Katedry w Polsce i bogatsze klasztory utrzymywały swoje kapele kościelne, złożone ze śpiewaków i instrumencistów, między którymi wielu odznaczało się niepospolitym talentem. Liczba też guślarzy, lirników i dudarzy coraz więcej powiększała się, i taka ich była mnogość za Stefana Batorego, że na sejmie w roku 1578 ustanowiono, iż każdy dudarz rocznie podatku opłacać był winien 24 groszy ówczesnych. Duda i lira brzmiały gędźbą po zamkach panów i modrzewiowych dworach szlachty, a rycerz w okurzonej zbroi wróciwszy z wyprawy, zadąć kobzy się nie wstydził, lub przygrać na lirze alboli bandurce.
Zygmunt III. miłował bardzo muzykę i sam grał bardzo dobrze na klawicymbale. Monarcha ten posiadał orkiestrę włoską, z wielu wybornych muzyków złożoną, to też sławną była w całej Europie. Możniejsi panowie i dygnitarze utrzymywali na swych dworach kapele, do których z Włoch sprowadzali muzyków, płacąc im rocznie po kilka tysięcy talarów.
Orkiestry kościelne bardzo były dawniej liczne; w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie za czasów Zygmunta III., liczba muzyków składających kapelę, miała dochodzić do 100 osób. Ubiór artystów miejscowych był zwykle polski: żupan, kontusz i karabela przy boku. Uczniowie nie mogli nosić ani pasa, ani rękawów zarzuconych, ani oręża, dopiero po przypuszczeniu ich do grona artystów. Gdy zwinięto u nas zakony Jezuitów, ta ogromna orkiestra uległa znacznemu