zupełnie uległ wpływowi Niemiec; kompozytor fortepianowy G. F. Pollini, uczeń Clementego, Viotti,[1] uczeń Pagnaniego[2], i sławna Catalani[3], to jednak te zjawiska dość osamotnione. Jakkolwiek co do sposobu śpiewania po dni nasze znamienite talenta spotykamy — między innemi śpiewaczki: Pasta,[4] Malibran,[5] Giulietta i Giuditta Grisi,[6][7] Schoberlechner, i śpiewaków Rubini,[8] Tamburini,[9] Lablache,[10] w ostatniem dwudziestoleciu najwięcej w operach w Wiedniu, Paryżu i Londynie, to jednak w ostatnich czasach znać u nich ciągłe cofanie się. W zawodzie instrumentacyi celowały tylko jednostki.
Francya poniekąd najdzielniej schwyciła i dalej prowadziła wątek Glucka i Mozarta — i tam poszukiwać należy wzorów wielkiej, heroicznej opery. Wprawdzie głównie cudzoziemcy przeprowadzali tam to zadanie, ale Francya nastręczyła im do tego sposobność. Tu najprzód wspominamy Sacchiniego[11] (1735—1786) i operę jego „Edyp w Kolonie“, następnie uczeń Glucka i Mozarta Salieri[12] (1750—1825), Cherubini[13] (1760—1842), Méhul[14] (1763—1817), Spontini[15] (1784—1851). W operze wielkiej francuzkiej charakterystyczne jest racitatiwo z towarzyszeniem, kiedy Niemcy po śmierci Mozarta na nowo popadły w fatalne dialogowanie wśród śpiewu.
Jak we Włoszech tak i we Francyi w innych zawodach tylko o wyjątkowych pojawach mowa