rza nas najprzód u niego „Pieśń“, jako najprzedniejszy okaz jego twórczości. — Do tego pojęcia o „pieśni“ radzibyśmy widzieć sprowadzone poczucie pieśniarskie Niemiec. I tutaj Liszt stworzył właściwą sobie sferę. Ujął formę okazalszą, która balladę dramatyzuje, a głównym środkiem jest tu wyrobienie i nacechowanie pod pewnym względem malownicze głównego przedmiotu. — O ile to w pierwszej chwili zadziwia, o tyle przy bliższem pojęciu dostrzega się jasno, jak wielka indywidualność stworzyła sobie te środki, pełne i całe. Tak więc te twory należą do najwznioślejszych w swoim rodzaju i łączą się dalej z tem, co utworzyli Beethoven, Szubert, Schumann i Franz. — Wszędzie spotykamy doskonałe poczucie piękna, „Lisztowskie“ i wyborny wybór tekstów, co i w jego pieśniach na głosy męzkie o niemałej zasłudze mistrza świadczyć powinno.
Wagner znalazł w Liszcie potężnego i wielkiego poplecznika dzieł swoich, w obec doczesnej negacyi. — Liszt sam nie był tyle szczęśliwym — a tak dzieła jego, choć niejednokrotnie wykonywane, (uwzględniając ich późniejszość) nie otrzymały tak uzasadnionego stanowiska w świecie muzykalnym, jak dzieła Wagnera. Ale nie w tem jedyny powód. — O niezrozumiałości jego dzieł wspomnieliśmy wyżej; ale zła wola i kłamliwe znieważanie tych utworów omamiło sąd publiczny i wzniosło między nią a dziełami mistrza mur chiński przesądów, który dopiero zwalić nam