Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/105

Ta strona została przepisana.

Po namyśle udał się raz jeszcze do kościoła, otwarł bramę, wylazł po stromych schodach, budząc zaśnione gołębie i dotarł do dzwonów.
Po pewnym czasie, w toku zdejmowania z niedźwiedzia skóry znaleziono w jego paszczy zwitek banknotów. Suma wynosiła okrągło pięćset talarów. Nie sposób wyjaśnić jak się to stało, ale był to widać niedźwiedź niezwykły, a przeto pieniądze przyznano bez oporu jego pogromcy.
Wieść rozeszła się zaraz rano, a mały Faber oprzytomniał jakoś, zrozumiał bez trudu doniosłość bohaterskiego ezynu i oświadczył, że dumny będzie, jeśli nazwie kościelnego swoim szwagrem.
Major wrócił do Ekeby w piątek, po obfitej uczcie niedźwiedziej u kościelnego i zaręczynach u organisty. Ale był smutny, nie odczuwał żadnego wesela z powodu zwycięstwa nad wrogiem i nie cieszyła go wspaniała skóra, otrzymana od kościelnego w podarku.
Sądziłby ktoś, że żal mu było powabnej dziewczyny?... O nie, nie ten był powód żałoby. Bolało go jeno, że potężny, jednooki władca Gurlity, padł nie z jego ręki.
Wróciwszy do rezydenckiego skrzydła, cisnął bez słowa skórę pomiędzy siedzących u komina kawalerów. Nie wtajemniczył ich wcale w swe przygody i dopiero duży później wydobyli zeń prawdę. Nie zdradził też proboszcza brobijskiego, który pewnie nie domyślił się nigdy kradzieży.
Rezydenci obejrzeli dokładnie skórę.
— Pyszna jest! — zawyrokował Baerencreutz — Chciałbym wiedzieć w jaki sposób zbudzono tego draba?
A może ubiłeś go w jaskini?
— Zabito go na polach broeńskich!
— Hm... — zauważył Gösta. — Był to zwierz, zwierz, co się zowie, ale nie tak wielki, jak niedźwiedź Gurlity.
— Gdyby był jednooki — dodał Kevenhiiller — sądziłbym, żeś naprawdę ubił gurlitskiego króla lasów, ale ten niema ani śladu rany, ni blizny na oku, to też nie jest chyba niedźwiołakiem.
Major zaczął wyklinać głupotę swoją, ale po chwili rozpromienił się tak, że mu twarz niemal wypiękniała. A więc król lasów nie padł z ręki drugiego człowieka!
— Boże! Jakże jesteś dobry! — powiedział do siebie i złożył ręce.