Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/113

Ta strona została przepisana.

— Cóż mu się stało? — spytał Gösta.
— Wściekł się, że Marjanna nie wróciła do domu. Czekał i czekał ciągle. Chodził po alei całemi dniami i czekał. Tęsknił tak bardzo, że aż stracił zmysły. Ale nie wolno mi tak mówić.
— Marjanna myśli, że się na nią gniewa.
— Nie myśli tak, zna go, ale duma nie pozwala jej uczynić pierwszego kroku. Oboje są twardzi i butni, a na mnie. odbija się wszystko. Jestem, jakby pomiędzy dwoma młyńskiemi kamieniami.
— Ciocia wie chyba, że Marjanna chce mnie poślubić.
— Ach Gösto! Nie uczyni tego nigdy! Draźni cię tylko. Jest zbyt rozpieszczona, by wychodzić za człowieka biednego i zanadto dmna. Idź i powiedz, by zaraz wracała, gdyż inaczej straci całą ojcowiznę. Sprzedaje wszystko za bezcen i nic nie zostanie.
Te słowa rozgniewały Göstę. Siedząc na kuchennym stole, myślała tylko o porcelanie i zwierciadle.
— Powinnaby się ciocia wstydzić! — zawołał —. Naprzód wypędzacie z domu córkę, potem zaś sądzicie, że nie wraca przez złość! Posądzacie ją też, że porzuci tego, którego kocha dlatego, że jej niszczycie dziedzictwo.
— Drogi Gösto! — odparła. — Nie gniewajże się jeszcze i ty w dodatku! Nie wiem doprawdy już co mówię. Chciałam otworzyć drzwi Marjannie, ale odciągnął mnie przemocą. Wszyscy w domu twierdzą, że nie nie wiem. Chętnie oddałabym ci Marjannę, gdybym wiedziała, że ją uszczęśliwisz. Ale nie łatwa to rzecz uszczęśliwić kobietę, drogi Gösto!
Spojrzał na nią. Jakże mógł przemawiać szorstko do pani Gustawy! Była zastraszona i wyczerpana, ale miała dobre serce.
— Ciocia nie pyta wcale o Marjannę? — powiedział.
Wybuchła łzami.
— A nie pogniewasz się, jeśli spytam? Od pierwszej zaraz chwili chciałem pytać. Wiem tylko, że żyje. Nie dostałem nawet słowa, kiedym jej posłała rzeczy, więc sądziłam, że zabroniliście jej tego.
Gösta nie mógł dłużej wytrzymać. Był człowiekiem szalonym, popędliwym i Bóg musiał czasem wysyłać