Dnia następnego walczyła i pasowała się ze sobą. To co napisała wydało jej się bardzo liche, a nawet głupie. Gdzież rym i rytm? Zwyczajna proza i nic więcej! Wyśmiałby napewno te wiersze. Zbudziła się też duma.
Jeśli jej nie kochał, poniżyłaby się, żebrząc miłości.
Rozsądek podniósł również głowę i oświadczył, że winna się cieszyć z tego zerwania stosunków z Göstą, gdyż smutny był by ich wynik.
Ale serce tak cierpiało, że dała pierwszeństwo uczuciu. Trzeciego dnia po uświadomieniu sobie miłości, włożyła wiersz w kopertę i nakreśliła na niej nazwisko Gösty. Ale nie wysłała listu, gdyż zanim się zdoecydwała doszła ją taka wieść o Göście, że powzięła przekonanie, iż już zapóźno na odzyskanie go.
Stało się troską jej życia, że się spóźniła z wysyłką wierszy i zmarnowała czas. Cały ból wyraził się w okrzyku
— Ach czemuż czekałam przez tyle dni?
Te napisane słowa miały jej wrócić szczęście, a przynajmniej prawdę życia. Pewną była, że zdołałaby go przywieść z powrotem.
Ale troska sprawiła ten sam skutek co miłość. Cierpienie uczyniło ją człowiekiem prawdziwym, zdolnym do oddania się rzeczywiście, w pełni w złej, czy dobrej doli. Płomienne uczucia popłynęły swobodnie przez jej duszę, nie tamowane już teraz przez samokrytykę.
I stało się, że mimo oszpecenia, wielu oddało jej miłość swoją.
Podobno nie mogła jednak nigdy zapomnieć całkiem Gösty i nosiła po nim żałobę, jak po roztrwonionem życiu.
Dawno poszły już w niepamięć biedne wiersze, swego czasu czytywane powszechnie. Leżą oto przedemną, spisane na pożółkłym papierze, o pobladłym atramencie i mieszczą w sobie coś wzruszającego. Słowa te wyrażają pustkę życia i odpisuję je z drżeniem, jakby posiadały mistyczną siłę.
Przeczytajcie je proszę i pomyślcie nad nimi. Któż wie jakiby odniosły skutek, gdyby zostały wysłane. Są tak namiętne, że świadczą o prawdziwem uczuciu.
Wzruszają serdecznością, mimo swej niezdarnej nieforemności, ale któżby chciał je widzieć zakute w rymy
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/125
Ta strona została przepisana.