nie została zamknięta. Mąż miał sporo nieprzyjemności z tego powodu w Karlsztadzie, dano mu wyraźnie do poznania, że powinien patrzyć przez palce na to co się stało w Ekeby, ale wedle sumienia nie mógł postąpić inaczej.
— Pewnie zostanie teraz zasądzona? — spytała hrabina.
— O nie, uwolnią ją napewno, ale straszne miała przejścia w ostatnich czasach. Oby tylko nie pomieszało jej to w głowie. Proszę tylko pomyśleć, potężna pani na Ekeby, a teraz zbrodniarka! Zdaniem mojem, najlepiej byłoby ją puścić, albo dać sposobność ucieczki.
— Niechże jej to pani ułatwi! — powiedziała hrabina.
— Każdemu innemu przystoi to uczynić, ale nie naczelnikowi urzędu i jego żonie! — szepnęła pani Scharling. — Wszakże my musimy jej pilnować. Zwłaszcza dzisiejszej nocy, kiedy jest u nas tylu obcych, musieliśmy postawić straż i zaryglować drzwi. Cieszyłoby nas jednak oboje bardzo, gdyby jej ktoś dopomógł do zniknięcia.
— Czyżby i mnie nie było wolno z nią pomówić? — spytała hrabina.
Pani Scharling ujęła ją żywo za rękę i pociągnęła za sobą. W sieni okryły się szalami i ruszyły spiesznie przez podwórze.
— Może nie zechce nawet mówić z nami! — powiedziała naczelnikowa. — Ale będzie przynajmniej wiedziała, żeśmy o niej nie zapomniały.
Minąwszy pierwszą izbę, gdzie dwaj strażnicy pilnonali zaryglowanych drzwi, dotarły bez przeszkód do majorowej. Zamknięto ją w dawnej, nie używanej tkalni, pełnej starych warsztatów. Izba służyła też czasem za więzienie, toteż miała okratowane okna i mocne zamki u drzwi.
Nie bacząc na przybyłych, chodziła majorowa dalej. Długą dziś odbyła drogę. Wyobraziła sobie poprostu, że musi przejść trzydzieści mil, dzielących ją od matki, która czeka na nią w lasach Elfdalu.
Nie miała czasu spoczywać. Matka liczyła już dziewięćdziesiąt lat i długo pewnie nie pożyje.
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/133
Ta strona została przepisana.