Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/143

Ta strona została przepisana.

Hrabia wykrzyknął to donośnym falcetem.
Baerencreutz rzucił spojrzenie po sali i spostrzegł, że wszyscy Śmieją się pokryjomu z głupiego hrabiego, wszyscy, a głównie Sintram, Daniel Bendiles i Dahlberg.
Hrabina nie mogła odrazu zrozumieć słów męża. Cóż to właściwie unieważniał? Czyż jej strach, przyciskanie do piersi przez Göstę, dzikie śpiewy, słowa, ogniste pocałunki... czyż to wszystko miało odtąd stracić istnienie?
— Ależ Henryku...
— Milcz! — krzyknął ostro i wyprostował się do kazania moralnego. — Biada ci kobieto, — zaczął — iżeś się uczynić chciała sędzią mężczyzn! Biada ci także kobieto, będąca żoną moją, iże obrażasz tych, których dłoń ściskam ja, twój mąż. Cóż ci do tego, że kawalerowie wtrącili majorową do więzienia? Czyż nie mieli prawa? Nie pojmiesz nigdy, jak to dotyka serce każdego mężczyzny, gdy się dowie o wiarołomstwie kobiety. Czyż zamierzasz także pójść tą ślizką drogą, że ją bierzesz w obronę?
— Ależ Henryku!...
Kwiliła jak dziecko i wyciągając ramiona, odpędzała szkaradne słowa, których w tej ostrej formie nigdy dotąd nie słyszała. Była bezbronną, pośród tych twardych mężczyzn, a jedyny obrońca zwracał się przeciw niej. Już chyba nigdy nie rozjaśni się w jej sercu.
— Ależ Henryku, miałeś mnie przecież bronić! — zawołała.
Teraz, kiedy było zapóźno, zbudził się Gösta, ale nie wiedząc jak sprawa stoi, mimo wielkiej chęci pomagania, nie mógł stawać pomiędzy mężem, a żoną.
— Gdzie jest Gösta Berling? — spytał hrabia.
— Tu jestem! — odparł i spróbował wszystko obrócić w żart. — Pan hrabia zapewne skończył mowę, ja jednak spałem przez cały czas i żałuję, ale nie wiem nice, a nie. Co by pan hrabia powiedział na to, gdybyśmy się rozjechali do domów i pozwolili państwu iść na spoczynek?
— Gösto Berlingu! — powiedział hrabia. — Z uwagi na to, iż żona moja obraziła cię przez odmowę tańczenia, rozkazuję niniejszem, by cię przeprosiła i pocałowała w rękę!