ciwej pracy, uwodzą młodzież i najlepszych z pośród mężczyzn sprowadzają na manowce. Czy chcesz, bym o nich mówiła? Bym ci o nich opowiedziała historyjkę miłosną?
— Tak, chcę! Lubię kawalerów!
Anna Stjärnhök zaczęła mówić krótkiemi zdaniami, jakby czytała stary psalm, a piersi jej rozsadzały gwałtowne uczucia. Głos drżał namiętnością, a zatrwożona hrabina słuchała z zaciekawieniem.
— Czemże jest miłość, czem wierność rezydenta z Ekeby? Ma jednę kochankę dziś, drugą jutro, jednę na zachodzie, inną na wschodzie. Nic mu za wysokie, ni zbyt niskie. Dziś hrabina, jutro żebraczka uliczna! Serce jego szerokie, jak nic w świecie. Biada jednak nieszczęsnej, która pokochała kawalera z Ekeby! Musi go podnosić z rowu, gdzie leży pijany, musi w milczeniu znieść, gdy przegra w karty dom jej dzieci, musi się godzić na jego zaloty do innych kobiet. Ach, Elżbieto, uczciwa kobieta powinna odmówić takiemu kawalerowi tańca, cisnąć na ziemię i zdeptać kwiaty od niego otrzymane, a jeśli pokocha, umrzeć raczej, niźli iść z nim do ślubu. Pomiędzy kawalerami był pewien proboszcz, za pijaństwo wyrzucony z plebanji. Przychodził pijany do kościoła i wypijał wino mszalne. Czyś o nim słyszała?
— Nie.
— Po wyrzuceniu z probostwa włóczył się, jako żebrak po drogach i pił na umór, a nawet kradł, by mieć na wódkę.
— Jak się nazywa?
— Niema go już w Ekeby. Majorowa wzięła go w opiekę, dała mu odzież i namówiła twą teściową, by go wzięła za nauczyciela dla męża twego, młodego hrabiego Henryka.
— Wypędzonego proboszcza?
— O, był to człowiek młody, silny i wykształcony. Nie można mu było nic zarzucić, o ile nie pił. Hrabina Marta była pobłażliwa, a przytem bawiło ją, że robi na złość dziekanowi i kapelanom. Ale nakazała, by dzieciom nie mówiono o tem, czem był dawniej, gdyż syn straciłby dlań szacunek, a córka nie zniosłaby go, gdyż była to osoba wprost święta.
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/160
Ta strona została przepisana.