Tu, na nizinach gminy broeńskiej, kędy wędrował właśnie wzdłuż wąskiego sundu, łączącego górną i dolną część jeziora, w okolicy wesołej i bogatej, gdzie stał pałac przy pałacu i jedna huta żelaza przy drugiej, droga była mu tutaj zbyt uciążliwa, każda izba za ciasna, każde łoże za twarde. Tęsknił boleśnie do spokoju wielkich, tajemniczych borów.
Tutaj tętniły cepy po klepisku, jakby młocka nie miała się nigdy skończyć, a ładunki drzewa i węgla płynęły ciągle z niewyczerpanych lasów. Nieskończone szeregi napełnionych rudą wozów, drążyły głębokie ślady po drogach, żłobionych już przez setki poprzednich. Od osiedla do osiedla pędziły sanki, zdawało się, że powozi radość, zaś piękno i miłość stoją z tyłu na płozach. Ach, jakże tęsknił biedny, samotny wędrowiec do ciszy przepastnych ostępów.
Tam, gdzie strzelają, niby smukłe kolumny, wysokie pnie z ziemi, gdzie leży śnieg grubą warstwą na nieruchomych gałęziach, gdzie wiatr, straciwszy siłę, szepce jeno zcicha, igrając w szpilkach koron, tam chciał się zanurzyć w puszczę i iść aż do upadku sił, lec jednego dnia pod drzewem i umrzeć z zimna i głodu.
Tęsknił za tem wielkiem, szemrzącem grobowiskiem powyż löffeńskiego jeziora, gdzie go zaskoczą niweczące potęgi i gdzie nareszcie głód, zimno, znużenie i wódka przezwyciężą nędzne ciało, do tej pory odporne przeciw wszystkiemu.
Dotarł do gospody i postanowił tu czekać wieczora. Wszedł do izby i, usiadłszy przy drzwiach, zapadł w tępe marzenia o wielkich lasach.
Szynkarka ulitowała się nad nim i dała mu kieliszek mocnej, słodkiej wódki, potem zaś drugi, gdyż prosił bardzo usilnie.
Więcej dać nie chciała, a żebrak popadł w straszną rozpacz. Musiał koniecznie dostać więcej tej doskonałej słodkiej, mocnej wódeczki, musiał raz jeszcze uczuć, jak serce skacze w piersiach, a myśli błyskają w upojeniu. Oblała go fala letniego słońca, przepoił śpiew ptaków, zachwyciły woń i piękno. Raz jeszcze bodaj przed zapadnięciem nocy chciał napić się słońca i szczęścia.
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/18
Ta strona została przepisana.