Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/204

Ta strona została przepisana.

Słowa hrabiny zabiły w nim wszelką miłość. — Wzięła cię tylko dla majątku! — Tego nie zniesie żaden mężczyzna, to musi wszelkie uczucia zgładzić. Obojętne mu było, co się z nią dzieje. Wiedział, że matka zwróciła Elżbietę na drogę obowiązku. Więc podziwiał matkę.
Niedola Elżbiety trwała przez miesiąc, ale nie odbywało się to w tak intensywny sposób, jak wygląda w skrócie na papierze. Zachowywała ona zewnętrzny spokój i raz tylko wybuchła na wieść o śmierci Gösty, ale takie ją trapiły wyrzuty sumienia z powodu niedochowania miłości mężowi, że dałaby się na śmierć zadręczyć teściowej, gdyby nie słowa starej klucznicy, posłyszane pewnego wieczoru:
Pani hrabina musi koniecznie pomówić z panem hrabią! — zachęcała ją. — Pani hrabina takie dziecko jeszcze! Nie wie pani sama, do czego to wszystko zmierza, ale ja widzę dobrze, że się źle skończy!
Tego jednak właśnie nie mogła wyznać mężowi, wszak żywił przeciw niej ciężkie podejrzenie.
Tejże nocy ubrała się cicho i wyszła z domu. Pod postacią dziewczyny wiejskiej z zawiniątkiem pod pachą. Chciała uciec i nie wrócić już nigdy, ale nie z powodu udręczeń, jeno dlatego, że tak sądziła, Bóg dał jej znak, iż może iść, by zachować zdrowie i siły ciała.
Nie ruszyła na zachód, przez jezioro, gdzie mieszkał ukochany, a także nie ku północy, gdzie miała licznych przyjaciół. Nie zwróciła się na południe, kędy daleko był jej dom rodzicielski, ale na wschód, gdzie nie było przyjaciela, znajomego, pomocy, ochrony, ni żadnej pociechy.
Nie lekko szła i nieswobodnie, gdyż nie czuła się pogodzoną z Bogiem, ale miło jej było, że odtąd pośród obcych dźwigać będzie brzemie swego grzechu. Pragnęła spojrzeń obojętnych, niby zimnej stali przyłożonej na obrzmiały członek.
Chciała iść tak długo, aż napotka nędzną chatkę na skraju lasu. Miała zamiar powiedzieć:
— Jestem biedna, rodzice wygnali mnie. Przytulcie mnie, aż zdołam zarobić na życie. Mam trochę pieniędzy.
Wędrowała jasną nocą czerwcową. Maj cały ubiegł jej na ciężkich utrapieniach, ten maj rozkoszny, kiedy