Ta strona została przepisana.
czyś gorszy od tych wszystkich, beztroskich starców-młodzieńców? Wiesz przecież, że cierpienie nie oszczędziło z nich żadnego.
Spojrzał po towarzyszach, zasłuchanych z powagą w muzykę niedosłyszalną.
Nagle śmiech wesoły zbudził Löwenberga z marzeń. Podniósł ręce od klawiszów i nastawił uszu. Tak, to był śmiech Gösty, śmiech dawny, dobry, zaraźliwy, najpiękniejsza muzyka, jaką stary Löwenberg słyszał w życiu.
— Wiedziałem — zawołał — że Beethoven pomoże! Już ozdrowiałeś, widzę.
I stało się, że dobra bogini muzyka, wyleczyła z melancholji Göste Berlinga.