Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/237

Ta strona została przepisana.

że teraz, dotarłszy pod plebanję, stała się na nowo dwudziestoletnią dziewczyną, bez trosk i wspomnień.
Żebrak patrzył, a w jego oczach dama przemieniała się z dwudziestolatki w staruszkę i z powrotem w młodą dziewczynę.
— Proboszcz wróci po południu! — powiedział. — Wielmożna pani uczyni najlepiej, jeśli zajedzie do brobijskiej gospody i wróci po południu. Ręczę za to, że proboszcz będzie w tym czasie w domu.
W chwilę potem, ciężka kareta z wykwintną damą stoczyła się na dół, ku gospodzie, a żebrak patrzył za nią, drżąc na całem ciele. Pragnął całować ślady kół, padłszy na kolana.
Wyświeżony, ogolony, w trzewikach ze lśniącemi sprzączkami, w jedwabnych pończochach, z żabotem i świeżych manszetach, stanął w południe tegoż dnia proboszcz przed dziekanową w Bro i powiedział:
— Jest to wykwintna dama, hrabianka, jakże ją tedy mogę, ja, biedak, przyjąć u siebie? Podłogi u mnie są czarne, salon pusty, o stropie zielonym od pleśni i wilgoci. Proszę bardzo, niechże mi pani dopomoże! Wszakże jest to wytworna dama, hrabska córka!
— Czyż nie możesz pan kazać powiedzieć, żeś wyjechał?
— Droga pani dziekanowo! — odparł. — Wszakże czterdzieści mil przebyła, by zobaczyć mnie, biedaka. Nie wie, jak moje sprawy stoją. Nie mam dla niej łóżka, nie mam gdzie przenocować jej służby!
— Niech więc nie nocuje.
— Droga pani dziekanowo! — rzekł. — Nie rozumie mnie pani, widzę. Wolę dać raczej wszystko, co oszczędziłem wciągu życia, niż odmówić jej przytułku, pod moim dachem. Miała lat dwadzieścia, gdyśmy się rozstali, a od tego czasu minęło czterdzieści lat, racz że pani wziąć to w rachubę. Oto pieniądze, jeśli mogą się przydać, chociaż, zdaje mi się, że same pieniądze nie wystarczą!
Erosie, kochają cię kobiety i chętniej uczynią dla ciebie sto kroków, niźli jeden, dla innego boga.
Pokoje, kuchnia i śpiżarnie dziekanówki opustoszały, zaprzężono do wszystkich wozów i ruszono na plebanię