siał często odpoczywać, dziewczęta zsiadały, by zrywać kwiatki i wkrótce kapelusz Juljusza i rogi wołu przystrojone zostały w wieńce.
Trochę dalej natrafiły na zagajnik młodych brzóz i ciemnych olch. Zsiedli wszyscy z wozu i zaczęli rwać gałęzie, a mistrz Juljusz został ustrojony tak, że wyglądał, niby chodzący las. Przez cały dzień baraszkowano wesoło.
W miarę upływających godzin stawał się mistrz Juljusz coraz to łagodniejszym. Zaczął częstować dziewczęta swemi zapasami i śpiewać. Wreszcie stanęli na szczycie góry, a Juljuszowi zabiło potężnie serce i łzy napłynęły do oczu. W natchnionych słowach jął wysławiać ukochany kraj swój.
— O Wermlandjo, ziemio przepiękna! Często, patrząc na mapę, dumałem, czem jesteś właściwie. Teraz rozumiem. Jesteś starym, pobożnym pustelnikiem, który siedzi i duma skrzyżowawszy nogi, w czapce na oczach. Jesteś myśliciel marzący, w płaszcz przybrany lasów, we wstęgi rzek strojny i dumą gór objęty. Tak podobny jesteś do natury, że cię obcy przybysz nie dostrzega. Ubóstwo pobożnych posiadłeś, siedzisz u wenerskiego jeziora, które ci opłukuje stopy. Po lewicy masz złoża kruszcu i kopalnie, które tętnią, niby serce twoje, a na północy, zadumana roztocz łąk, to zadumana głowa.
Ze łzami patrzę na cię, poważny olbrzymie, piękny w surowych kształtach, rozmodlony, pełen wyrzeczenia, a mimo surowości łagodny. Uwielbiam cię i lada dotknięcie twej szaty lesistej leczy mnie. Patrzyłem nieustannie w oblicze twoje, rozważając tajemnice jakie kryje. Czyżeś odgadł tajemnicę bytu, czy dumasz nad nią, olbrzymie? Dla mnie i dla wielu, którzy odczuli powagę twoją jesteś wyobrazicielem wielkich myśli, inni atoli dostrzegają jeno piękno członków twoich i to im słoni wszystko.
Biada nam wszystkim dzieciom Wermlandji które piękna jeno domagają się od życia! Miast rezygnacji, powagi i ubóstwa, w pożądaniu wyciągamy ręce, błagając o piękno, jako dobro jedyne. Radzibyśmy mieć życie, jako różany krzew, na którym błyszczy wino,
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/244
Ta strona została przepisana.