leżał w chórze, na ławce św. Jürgen bez konia i smoka, które zniszczały, był św. Krzysztof z laską okrytą liśćmi iśw. Eryk z berłem i toporem, ubrany w krótki, malowany w kwiaty płaszcz.
Nieraz siedziałam tam w niedzielę, smuciłam się zatratą obrazą i posągów i tęskniłam za niemi. Przestałabym już, gdyby im brakło nosa, czy nogi, lub gdyby starło się złocenie. Blask legendy zakryłby mi to przed oczyma.
Zazwyczaj trzeba świętym dorabiać to berło, to ucho, to nos i odświeżać szaty. Ale poczciwi chłopi nie uczyniliby im krzywdy, gdyby nie hrabia Dohna, który wszystkich kazał wyrzucić z kościoła.
Nienawidziłam go z całą pasją dziecka, jak biedny rybak nienawidzi nicponia, psującego mu sieć czy łódkę, jak żebrak klnię skąpą gospodynię, wzbraniającą mu chleba. Głód mi dokuczał i pragnienie przez czas nabożeństwa. Ten hrabia zabrał mi chleb ducha, on mi zniszczył łódź i sieć, w którą pochwycić chciałam wizje święte.
Dorośli nie znają prawdziwej nienawiści. Czyż mogłabym dziś nienawidzić tak nędzną istotę, jak hrabiego Dohnę, lub szalonego Sintrama, czy przeżytą hrabinę Martę? Ale za lat dziecięcych!... Wielkie to dla nich szczęście, że wówczas dawno już leżeli w grobie.
W tej chwili, być może, stał, właśnie na kazalnicy proboszcz i mówił o pokoju i zgodzie, ale słowa jego nie dochodziły do miejsca mego w kościele. Gdybym miała glinianych świętych, to co innego — zrozumiałabym niezawodnie ich naukę.
Siedząc, rozmyślałam nieraz nad historją ich zatraty.
Kiedy hrabia Dohna unieważnił swe małżeństwo, miast szukać żonę i wprowadzić ją w dom, oburzyło to wszystkich, gdyż wiedziano, że uciekła przed prześladowaniem, by nie zostać na śmierć zadręczoną. Hrabia chciał odzyskać łaskę Boga i szacunek ludzki jakimś dobrym czynem, kazał tedy odnowić kościół. Pomalowano go na biało i zniszczono obrazy, on zaś sam, wraz z robotnikami zniósł posągi świętych do łodzi i zatopił w Löffenie.
Jakże śmiał podnieść rękę na wybrańców Boga?
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/248
Ta strona została przepisana.