Pociągnęła go na ławkę przy drzwiach, usiadła obok i wzięła głowę jego na łono, by mógł swobodnie płakać.
— Czy jeszcze chcesz umierać? — spytała po chwili.
Porwał się, tak że musiała go przytrzymać przemocą.
— Po raz ostatni mówię panu, że możesz to uczynić, jeśli chcesz. Jeśli atoli zgodzisz się żyć, obiecuję wziąć do siebie córkę brobijskiego proboszcza i wychować na dzielnego człowieka. Możesz acan podziękować Bogu za to, żeś jej skradł mąkę. No cóż... chcesz?
Podniósł na nią spojrzenie i popatrzył jej w oczy.
— Czy pani mówi serjo? — spytał.
— Oczywiście, Gösto Berling.
Załamał dłonie w strasznej udręce. Ujrzał przed sobą trwożne oczy, zaciśnięte usta i wychudłe ręce. Biedna, mała istota miała znaleźć schron i opiekę, zniknąć miało z jej ciała piętno poniżenia, a zło z duszy. Uczuł, że zamknęła się przed nim droga do wiekuistych lasów.
— Nie pozbawię się życia, jak długo ta mała pozostanie w opiece pani! — powiedział. — Wiedziałem, że pani majorowa jest ode mnie silniejsza i że mnie zmusi do życia.
— Gösto, — powiedziała uroczyście — walczyłam o ciebie, jak o własne zbawienie. Powiedziałam Bogu: Jeśli jest we mnie jeszcze ślad Małgorzaty Celsing, to spraw, Boże, by się zjawiła i nie dała temu człowiekowi odebrać sobie życia. I Bóg wysłuchał mej prośby, ujrzałeś ją i dla tego nie miałeś siły odejść. Podszepnęła mi, że może ze względu na to biedne dziecko porzucisz myśl samobójstwa. Ach, jakże zuchwale fruwacie wy, dzikie ptaki, ale Bóg wie, jaka sieć was schwytać może.
— Bóg jest wielki i przedziwny! — rzekł Gösta. — Zadrwił sobie ze mnie i odepchnął, a jednak nie pozwolił mi umrzeć. Niech się stanie wola jego.
Od tego dnia Gösta Berling został rezydentem w Ekeby. Dwa razy chciał się wyrwać, utorować sobie drogę i żyć z własnej pracy. Po raz pierwszy zamieszkał w domu, danym przez majorową, w pobliżu Ekeby, i jął pracować, jako zwyczajny robotnik. Przez czas pewien szło dobrze, ale nie mogąc znieść samotności i codziennej pracy, wrócił na stanowisko rezydenta. Drugi raz przyjął w Borgu
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/26
Ta strona została przepisana.