Z dniem każdym baron Adrjan stawał się bardziej milczącym i melancholijnym. Przyjeżdżał do Björne często, czasem dwa razy na dzień, ale zmiana jego usposobienia była zbyt wyraźna. Gdy zastał gości, zdobywał się jeszcze na żarty wobec narzeczonej, ale gdy byli sami, milczenie i nuda opanowywała oboje. Marjanna znała powód. Nie łatwa to rzecz poślubić szpetną dziewczynę. Ogarniał go coraz większy wstręt, a Marjanna wiedziała, jak jest brzydką. Adrjan wiedział, że narzeczona nie pragnęła pieszczot, ni przysiąg miłosnych, ale mimoto trudno mu było przedstawić ją sobie jako małżonkę. Sprawa pogarszała się z dnia na dzień. Dręczył się sam nadaremnie, a nie zrywał zaręczyn. Ona dawała mu wyraźnie do poznania, że zerwać powinien, sama jednak nie mogła nic poradzić, gdyż ojciec powiedział otwarcie, że dalsze ekstrawagancje narzeczeńskie nie dałyby się pogodzić z jej dobrą sławą. Toteż znienawidziła obu mężczyzn jednakowo i uznała za dobry każdy sposób, któryby ją od nich oddalił.
Nagle, w parę dni po uroczystości zaręczyn zmiana dziwna i cudowna.
Tuż pod gankiem leżał w piasku ścieżki wielki kamień, który był powodem rozlicznych utrapień i przykrości. Utykały na nim powozy, przewracały się konie i ludzie, a dziewczęta służebne rozlewały mleko, niesione w wielkich stągwiach. Mimo wszystko kamień leżał dalej. Leżał on tu jeszcze za życia rodziców Melchjora, zanim wystawiono dwór björneński. Właściciel nie uznał jednak, by należało usunąć zawadę.
Pewnego dnia przy końcu sierpnia potknęły się na kamieniu dziewczęta z mlekiem, potłukły się dotkliwie i wszystkich ogarnął gniew.
Była właśnie pora śniadania. Pan domu odbywał zwyczajną poranną inspekcję gospodarstwa, że zaś ludzie byli w podwórzu, pani Gustawa poleciła dwu parobkom wykopać kamień. Wzięli łopaty, drągi i po długiej pracy udało im się dźwignąć z miejsca sprawcę złego. Potem, w sześciu zanieśli go w kąt podwórza.
Zaledwo to skończono, wraca gospodarz i odrazu spostrzega brak. Wpadł w gniew i oświadczył, że to już nie tosamo Björne. Kto się ośmielił usunąć kamień?
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/270
Ta strona została przepisana.