Zmuszona jestem prosić tych, którzy znają już to wydłużone jezioro, bujne doliny i błękitne góry, by przerzucili kilka stron tu zamieszczonych. Mogą to uczynić śmiało, gdyż książka i tak będzie dość długa.
Zrozumie jednak każdy, że muszę opisać te trzy elementy scenerji tym, którzy ich jeszcze nie znają, tu bowiem właśnie mieści się widownia wesołego życia Gösty Berlinga i innych rezydentów. Czytelnicy, którzy widzieli ten krajobraz, przyznają mi może chętnie, i że zadanie opisu tego przekracza siły każdego człowieka piszącego.
Poprzestałabym też na zaznaczeniu, że jezioro zwie się löffeńskiem, jest długie i wąskie i zalewa przestrzeń począwszy od wielkich, samotnych borów północnej Wermlandji, aż do doliny jeziora wenerskiego, na południu. O równi dałoby się powiedzieć jeno, że roztacza się po obu stronach jeziora, zaś o górach, że zębatym łańcuchem zamykają całą dolinę. Ale nie wystarczy mi to dla przedstawienia jeziora mych marzeń dziecięcych i życia bohaterów lat młodych.
Źródła jeziora leżą wysoko, na północy, a jest to piękna dla jeziora ojczyzna. Las i góry dostarczają mu nieustannie wody, siklawy zaś i potoki wlewają się weń przez cały rok. Posiada biały piasek, na którym może się rozciągnąć, oraz przylądki i wyspy, które odzwierciedla, a stanowi to podatny teren dla hodowli i bujania wodników i syren. Na północy wszystko rzeźwe i radosne. Trzeba widzieć, jak wesołe jest jezioro letnim rankiem, gdy zaledwie obudzone lśni z pod przysłony mgieł. Kryje się na chwilę zrazu, potem zaś wypełzła pomaleńku z jasnej osłony, tak czarowne, że je rozpoznać trudno.