Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/300

Ta strona została przepisana.

nad łóżkiem Krystjana Bergha i niedźwiedzią skórę przed łożem majora Fuchsa. W jednym kącie zobaczyła dziwny warsztat tkacki Beerencreutza bez czółenka i szpulek, stołek przy piecu, na którym wiódł bezczynnie bezimienny żywot kum Kristoffer, rzeźbioną skrzynię prowjantową mistrza Juljusza, pudło ze skrzypcami Liliencrony, plecak i kij sękaty Kevenhüllera, łyżkę do ponczu Rustera, słowem obejrzała wszystko, potem zaś zmieszała się, spostrzegłszy, że pokój nie jest pusty.
Wujaszek Eberhard podszedł uroczyście i przywiódł ją do sterty papierów.
— Oto, hrabino, dzieło moje skończone! — powiedział. — Teraz pójdzie w świat i narobi niemało hałasu.
— Cóż się stanie, wujaszku?
— Spadnie, jak piorun co błyśnie i zabije! Od czasu kiedy Mojżesz dobył Jehovę z gromowej chmury Synaju i osadził w tabernakulum na tronie, trwał on tam spokojnie i pewnie, teraz atoli przekonają się ludzie, że jest jeno urojeniem, nicością, mgłą i wytworem własnego mózgu naszego! — zawołał starzec, kładąc pomarszczoną rękę na papierach. — To jest tu napisane, a gdy ludzie przeczytają, muszą uwierzyć. Poznają głupotę własną, użyją krzyżów na opał, kościoły przemienią w śpichrze, a księżmi będą orać.
— Wujaszku Eberhardzie, — spytała drgnąwszy — czyż naprawdę napisałeś takie straszne rzeczy?
— Straszne? To jeno szczera prawda. Jesteśmy jak dzieci, chowające głowę w suknię matki na widok obcego. Nauczyliśmy się kryć przed tym wiecznie obcym, który teraz zamieszka pośród nas i zostanie poznany przez wszystkich!
— Przez wszystkich?
— Tak jest, hrabino, nietylko filozofowie, ale wszyscy poznają prawdę.
— A stary Jehova zginie?
— On i wszystkie anioły, święci, djabły i inne kłamstwa!
— Któż będzie rządził światem?
— Sądzisz, hrabino, że rządził nim ktoś dotąd? Czy wierzysz pani w ową Opatrzność, co czuwa nad wróblem i włosem na głowie? Nikt dotąd nie rządził i nie będzie!