Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/32

Ta strona została przepisana.


WIGILJA.

Sintram, to jest złośliwy właściciel Forsu o niezdarnem cielsku, długich, małpich rękach, łysej głowie, szkaradnej i wykrzywionej twarzy człowiek, którego naj większą przyjemnością jest judzić i straszyć bliźnich.
Sintram najmuje samych jeno włoczęgów i awanturników za parobków, oraz bierze do służby kłótliwe, obłudne kobiety. Dręczy też psy, wbijając im szpilki w nozdrza, a najlepiej się czuje wśród złych ludzi i dzikich zwierząt.
Ulubioną rozrywką Sintrama jest przebierać się za djabła z rogami, z ogonem i końską nogą, potem zaś wypadać nagle z ciemnego kąta, piekarskiego pieca, czy z poza stogu siana i straszyć dzieci, albo zabobonne baby.
Sintram raduje się, gdy może przemienić starą przyjaźń we wściekłą nienawiść, a serca zatruć kłamstwem.
Ten Sintram przybył pewnego dnia do Ekeby.

Wciągnijcież wielkie sanie płozowe do kuźni i postawcie na środku, połóżcie na nich sanki, dnem do góry i oto mamy stół. Hura, niech żyje stół!
Dawać teraz stołki i wszystko na czem się da usiąść! Trójnogi szewskie i puste paki są też mile widziane! Dawać roztrzęsiony fotel bez oparcia, sanki jednokonne bez płozów i starą karetę... ha, ha... ha... pyszna ta kareta! Będzie z niej trybuna dla mówcy. Ale patrzcież, brak jej koła, co więcej brak całego pudła!... Został sam jeno kozioł! Poduszki poszarpane, wyściółka wyłazi ze środka, a skóra zrudziała od starości! Grat to wysoki, niby dom, obalcież go... obalcież prędzej!
Hura! Dziś wigilja w Ekeby!