i życie przyszłe nie da ci wiele radości. Dotąd nie stały jasno sprawy pomiędzy nami, ty nie śmiałeś uważać mnie za żonę, ja zaś nie byłam pewna, czy nas złączyła wola boża, sądząc, i iż związek nasz był jeno może wynikiem mojej chorobliwej przesady. Przez czas pewien chciałam wracać do rodziców, sądząc, że dla takiej jak ja winowajczyni, to szczęście zbyt wielkie, zostać twą małżonką i pójść z tobą przez życie. Ale teraz powiadam, że zostanę, jeśli znajdziesz dość odwagi by żyć. Nie spodziewaj się wielkiej szczęśliwości, gdyż zmuszę cię kroczyć drogą obowiązku. Nie usłyszysz ode mnie słów radości i nadziei. Całą troskę i całe nieszczęście, jakieśmy spowodowali, postawię na straży naszego ogniska. Czy może jeszcze kochać serce, które tyle wy cierpiało co moje? Bez łez i bez radości kroczyć będę obok ciebie. Namyśl się, Gösto, zanim uczynisz wybór! Pójdziemy drogą pokuty!
Nie czekając odpowiedzi, skinęła na towarzyszkę i wyszła. Gdy weszły w las, zaczęła płakać i płakała aż do samego Ekeby. Dotarłszy tam, przypomniała sobie, że jej całkiem wyszło z pamięci by porozmawiać z Janem Hökiem o rzeczach milszych mu, niż wojna.
Po jej odejściu cisza zaległa chatę.
— Chwała bądź Bogu na wysokościach! — rzekł nagle stary żołnierz.
Wszyscy spojrzeli nań, on zaś wstał i jął się rozglądać wokoło.
— Nikczemność i nikczemność! — dodał. — Wszystko, na com patrzył od lat długich, było nikczemnością! Źli ludzie, złe kobiety, nienawiść, gniew wszędzie, w lesie i w polu, Ona jedna jest dobra. Dobry człowiek przebywał w chacie mojej. Siedząc samotny, będę o niej rozmyślał, a bliską mi też będzie podczas wędrówek.
Pochylił się nad Göstą, rozwiązał go, pomógł mu wstać, a potem ujął uroczyście dłoń jego.
— Byliśmy opuszczeni przez Boga! — rzekł i skinął głową. — Tak! Ale teraz wszystko jest inaczej, od kiedy ona była w moim domu. To dobra kobieta!
Następnego dnia poszedł stary Jan Hök do sędziego Scharlinga i powiedział:
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/345
Ta strona została przepisana.