z czterech ścian skrzydła rezydenckiego, o ile nie szło o polowanie, czy inną szaleńczą awanturę, obok niego zaś wuj Eberhard, filozof, który nie przybył do Ekeby dla żarcików czy uciechy, ale poto, by w spokoju, bez troski o pożywienie, dokonać wielkiego dzieła z zakresu tej wiedzy, ponad wszelką wiedzę wzniosłej.
Nakońcu wymieniam najlepszych z pośród czeredy, łagodnego Lövenberga, człowieka nabożnego, co, zbyt dobry dla tego Świata, był jak tabaka w rogu, oraz wielkiego muzyka Liliencronę, który posiadał wprawdzie dom i tęsknił doń ciągle, ale przebywał w Ekeby, gdyż duch jego potrzebował bogactw i urozmaicenia, by wogóle znieść życie.
Wszyscy ci ludzie, w liczbie jedenastu, mieli już za sobą młodość i nawet znaczną część życia. Jeden tylko z dwunastki liczył lat trzydzieści i był fizycznie, oraz duchowo niezłamany. Mam na myśli klejnot rezydentów, Göstę Berlinga, większego w jednej osobie mówcę, śpiewaka, muzyka, myśliwca i bohatera pijatyki i gry, od wszystkich tamtych wziętych razem. Takim to mężem zrobiła go pani majorowa!
Oto właśnie stoi na mównicy! Ciemność spływa nań z zakopconego dachu, w ciężkich festonach. Jasna głowa wybłyska z tej ciemni, podobna głowom młodych bogów, światłodawców, którzy porządkowali ongiś chaos. Stoi smukły, piękny, żądny przygód.
Ale przemawia z wielką, głęboką powagą.
— Rezydenci i bracia! Zbliża się północ, świętujemy już dość długo, pora wznieść toast trzynastege u stołu!
— Drogi bracie Gösto! — woła Juljusz. — Niema trzynastego w naszem gronie! Jest nas dwunastu!
— W Ekeby umiera co roku człowiek! — ciągnie dalej, coraz to posępniej Gösta. — Umiera co roku jeden z gości skrzydła rezydenckiego, jeden z wesołków, beztroskich, wiekuistych młodzieńców! Zaprawdę, takim jak my starzeć się nie wolno! Czemże jest nam życie, czemże my dla życia jesteśmy, kiedy drżąca ręka nie może już utrzymać szklanki, a oślepłe oko kart rozróżnić nie zdoła? Umrzeć musi zawsze jeden z trzynastu, obchodzących wigilję w kuźni ekebijskiej, ale co roku przybywa nowy, by dopełnić liczby. Bywa to zawsze czło-
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/35
Ta strona została przepisana.