Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/355

Ta strona została przepisana.

ale nie wiedziałem, skąd wziąć na to środki. Pewnego dnia przywlókł Löwenberg swój stół z malowanemi klawiszami. Spytałem, żartem, czy ma zamiar zostać naszą służącą. Odrzekł, że przyda nam się, bo chyba nie chcę, by żona moja gotowała sama obiad i nosiła wodę, oraz drzewo. Odparłem, że nie chcę, by pracowała, jak długo posiadam zdrowe ręce. Zauważył, że jeszcze nam lepiej pójdzie we dwu, ona zaś będzie mogła siedzieć przez cały dzień przy kominku, z haftem w rękach. Oświadczył, że nie mam pojęcia, ile obsługi potrzebuje mała, taka delikatna kobietka.
— Mów dalej, Gösto! — rzekła majorowa. — To mi łagodzi ból. Ale czy sądzisz, że młoda hrabina może mieszkać w domu robotnika?
Zdziwił go drwiący ton, jakim to powiedziała, ale mówił dalej:
— Ach, pani majorowo! Nie śmiałem w to wierzyć, ale gdyby się zdecydowała, byłbym szczęśliwy. Trzeba stąd pięć mil jechać po lekarza. Ona jest tak zręczna i dobra, że miałaby dość zajęcia w opatrywaniu ran i leczeniu gorączki. Pewny jestem, że wszyscy znaleźliby drogę do wykwintnej damy w robotniczym domku. Dużo jest niedoli u biedaków, której ulżyć można dobrem słowem i życzliwą poradą.
— A cóż będziesz robił ty sam, Gösto?
— Znajdę dość roboty, uprawiając stolarkę i tocząc. Muszę zacząć życie własne. Jeżeli żona moja nie zechce iść ze mną przez życie, muszę na to przystać. Ale nie skusiłyby mnie teraz już wszystkie bogactwa świata, chcę i muszę żyć życiem własnem. Zostanę biednym pośród biednych i będę im pomagał wedle sił. Potrzebują kogoś, ktoby im przygrywał na weselach, pisał listy do synów w obczyźnie, a ja to potrafię. Ale przedewszystkiem muszę być biedny, pani majorowo!
— Smutne będzie życie wasze!
— O nie, pani majorowo, nie będzie smutne, jeśli tylko trzymać się będziemy razem. Bogaci przyjdą do mas narówni z biedakami i radości dość będzie w naszym małym domku. Goście nie obrażą się tem, że jadło