Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/356

Ta strona została przepisana.

będzie przyrządzane w ich oczach i nie zrazi ich to, że jeść będą zmuszeni po dwu z jednego talerza.
— A jakież oddasz tem korzyści, jakie osiągniesz zaszczyty, Gösto?
— Starczy mi tego zaszczytu, jeśli biedacy zachowają wspomnienie o mnie przez parę lat po śmierci mojej. Korzyść będzie dostateczna, jeśli przy każdej chacie zasadzę parę jabłonek, jeśli wyuczę grajka kilku starych melodyj, a pasterza na leśnej polanie kilku pięknych śpiewek. Proszę wierzyć, pani majorowo, jestem ten sam, co dawniej, szalony Gösta. Wiem jeno teraz, że mogę zostać jedynie muzykusem i na tem poprzestaję. Dużo rzeczy muszę naprawić, ale płacz i skrucha., to sprawy nie moje! Chcę dać radość biedakom i w tem upatruję pokutę swoją!
— Gösto! — powiedziała majorowa. — Życie takie nie odpowiada zdolnościom twoim! Dam ci Ekeby!
— Ach, pani majorowo! — zawołał przerażony. — Proszę, nie czyń mnie bogatym! Nie obciążaj mnie obowiązkami i nie odrywaj od biedaków!
— Dam Ekeby tobie i kawalerom! — powtórzyła. — Jesteś przepyszny człowiek i błogosławi cię lud. Powiadam jak matka twoja: — Od dziś możesz wziąć się do roboty!
— Nie, pani majorowo, nie możemy przyjąć tego daru, my, którzyśmy wygnali panią i tylu nabawili cierpień!
— Dam wam Ekeby! Słyszysz? — powtórzyła ostro, twardo, bez śladu życzliwości.
Ogarnął go wielki strach.
— Nie wódź pani tych starców na pokuszenie! — poprosił — staliby się rozwiązłymi pijakami! Bogaci kawalerowie? Boże wielki, w cóżbyśmy się obrócili?
— Dam więc tobie, Gösto, Ekeby, ale musisz mi przyrzec, że zwrócisz wolność żonie swojej. Taka delikatna, wytworna dama nie odpowiada ci wcale. Zbyt wiele wycierpiała w niedźwiedzim kraju i tęskni za świetlaną ojczyzną swoją. Pozwól jej odjechać, a dam ci za to Ekeby!
Teraz jednak uklękła przy łóżku Elżbieta i jęła mówić: