jego nie była naszą? Czyż jego złoto nie płynęło do twej kieszeni? Czyż nie przyjąłeś siedmiu posiadłości? Wówczas powinieneś był mnie bić, Berndzie Samzelius.. wówczas trzeba mnie było bić!
Mąż odwrócił się od niej i spojrzał po gościach. Wyczytał, że jej przyznają słuszność i sądzą, jakoby wziął pieniądze za milczenie.
— Nie wiedziałem! — zawołał i tupnął.
— Na szczęście teraz wiesz! — przerwała ostro. — Obawiałam się, że umrzesz w nieświadomości. Ale na szczęście wiesz, przeto mogę mówić otwarcie z tobą, który byłeś mym właścicielem i dozorcą mego więzienia. Otóż byłam kochanką tego, któremu mnie skradłeś. Niechże to wiedzą wszyscy, którzy plotkowali o mnie!
W głosie jej triumfuje dawna miłość i błyszczy w oczach. Widzi przed sobą męża z zaciśniętą pięścią. Czyta przerażenie i wzgardę w pięćdziesięciu twarzach, czuje; że wybiła ostatnia godzina jej potęgi, a mimo to raduje się, że może mówić otwarcie o najpiękniejszych wspomnieniach życia.
— Był to mężczyzna prawdziwy, mężczyzna wspaniały! A kimże jesteś ty, któryś nas rozdzielił? Nie znałam w życiu nikogo, jak on! Dał mi szczęście, dał mienie. Błogosławię pamięć jego!
Major opuszcza ramię, nie bije, wie już w jaki ją sposób ukarać.
— Precz! — krzyczy. — Precz z mego domu!
Nie drgnęła nawet.
Kawalerowie pobledli, stoją, spoglądając po sobie. Wszystko, co mówił djabeł, pełnić się zaczyna. Oto skutek nieodnowienia kontraktu majorowej. Jeśli to prawda, że od przeszło dwudziestu lat wysyłała rezydentów do piekła i że również ich ten sam los czeka. O, przeklęta czarownica!
— Wynoś się! — powtarza major. — Żebraj chleba po gościńcach. Jego złoto nie sprawi ci już radości i nie będziesz żyła w dobrach jego. Niema już majorowej na Ekeby! Jeśli stąpisz nogą na mój próg, zabiję cię!
— Wyganiasz mnie z mego domu?
— Nie masz domu! Ekeby jest moje!
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/47
Ta strona została przepisana.