Kładzie rękę na klamce, drugą podnosi i mówi:
— Zapamiętajcie to sobie wszyscy, którzy mnie w tej chwili opuszczacie! Zapamiętajcie sobie, że rychło nadejdzie godzina wasza. Rozproszycie się, a miejsce wasze pozostanie puste. Cóż się z wami stanie, gdy wam zbraknie mej pomocy? Bacz dobrze, Melchiorze Sinclair, który uciskasz swych bliskich! Nadchodzi sąd i kara, proboszczu z Broby! Pani Ugglo, wiedz, że zbliża się nędza do domu twego! Piękne, młode panie, Elźbieto Dohna, Marjanno Sinclair i Anno Stjärnhök, wiedzcie, że nie ja to jedna zostanę wygnana z domu! Baczcież i wy, kawalerowie, albowiem nadciąga burza. Zwieje was z powierzchni ziemi, bo czas wasz dokonał się! Nie żal mi siebie, ale was wszystkich, bowiem burza uderzy po was, a któż się ostoi, gdym ja padła? Serce me krwawi z powodu tylu biednych ludzi! Któż im da pracę, gdy mnie zbraknie?
Majorowa otwarła drzwi, a kapitan rzekł, podnosząc głowę:
— Jakże długo mam leżeć u stóp twoich, Magorzato Celsing? Przebacz mi, bym wstał i rozpoczął walkę za ciebie!
Majorowa toczy walkę straszną z samą sobą, ale wie, że jeśli przebaczy, to człowiek, kochający ją od lat czterdziestu, zacznie walczyć z jej mężem i zostanie mordercą.
— Mamże więc jeszcze przebaczyć? — powiada. — Jesteś sprawcą mego nieszczęścia, Chrystjanie Bergh. Wróć do grona kawalerów i raduj się dziełem swojem!
To rzekłszy, wyszła. Wyszła spokojnie, zostawiając za sobą przerażenie. Padła, ale nawet wśród poniżenia nie utraciła pewnego dostojeństwa. Nie folgując bólowi czysto ludzkiemu, w starości swej radowała się młodocianą miłością. Nie pozwoliła sobie na skargę, ni łzy słabości, zrozumiała wszystko i nie przeraziło ją, że będzie z kijem i torbą żebraczą chodziła po świecie. Żal jej było jeno biednych chłopów i wesołych, beztroskich mieszkańców pobrzeża, oraz biednych rezydentów, których wspierała i chroniła. Opuszczona przez wszystkich, znalazła jeszcze siłę odepchnięcia ostatniego przyjaciela, by go nie uczynić mordercą.
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/50
Ta strona została przepisana.