Marjanny, ale pomysł był tak szalony, że rozbroił wszelki gniew. Hm... oczywiście, mógł sobie na to pozwolić, by przegrać Marjannę do Gösty.
— Pamiętajże, Gösto, — objaśnił — że czynię to pod warunkiem uzyskania przez ciebie jej przyzwolenia! Ja stawiam na kartę jeno swe błogosławieństwo ojcowskie
Gösta postawił ze swej strony całą wygraną, gra się zaczęła i wypadła na korzyść Gösty. Melchior Sinclair wstał. Trudno było oczywiście walczyć dalej z fatalizmem.,
Jakżeżto, Gösto, czy wobec tego wszystkiego nie zabiło ci serce? Czyż nie rozumiesz woli losu? Cóż znaczyły pocałunki Marjanny? Cóż oznaczał jej gniew? Czyżeś już przestał być znawcą serc kobiecych? A w dodatku ta wygrana! Zrozumże, czego chce los, czego się domaga miłość! Dalejże, do dzieła, Gösto!
Ale Gösta nie był dnia tego w zdobywczym nastroju. Szemrał przeciw niezłomności losu. Czemuż, myślał — miłość syci się jeno miłością? Wiedział zresztą, jak się kończą te wszystkie słodkie piosenki. Miłość mógł uzyskać, ale nie żonę. Daremnie próbować.
Tymczasem minęła północ, policzki pięknych dam zaczęły blednąć, loki się rozkręcały, koronki wymięły. Starsze niewiasty wstały z kanap i oświadczyły, że bal trwał już dwanaście godzin, więc już czas do domu.
Skończyłaby się też była zaraz wesoła zabawa gdyby nie to, że sam Liliencrona ujął skrzypce i zagrał ostatnią polkę. Sanki podjeżdżały, stare damy przywdziewały futra i kapuzy, panowie wiązali na szyjach szale i zapinali futrzane papucie.
Ale młodzież nie mogła się oderwać od tańca. Tańczono w ciepłych okryciach, szaleńczo, bez zastanowienia. Ile razy któryś z kawalerów sadzał damę, porywał ją natychmiast drugi.
Nawet osępiały Gösta został pociągnięty w ten wir. Chciał zapomnieć w tańcu o trosce i upokorzeniu, chciał się upoić życiem i rozweselić jak inni. Tańczył też tak, że mu wirowały w oczach ściany sali i myśli w głowie.
Jakąż to damę porwał z sobą? Lekka była, gibka i zdawało się, że płyną przez nich prądy ogniste, że trzaskają błyskawice od niej do niego i zpowrotem. Tańczył z Marjanną.
Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/74
Ta strona została przepisana.