Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/82

Ta strona została przepisana.

czała miłość swoją? Cóż to za rozkosz poddać się miłości i czuć szum krwi! Ach, czyż nigdy nie opadnie z niej ta martwota? Przedtem była lodem w sercu, a płomieniem z wierzchu, teraz przeciwnie, ognista dusza tliła w ciele objętem zamrozem.
Nagle uczuł Gösta na szyi ramiona i słabiutki uścisk.
Ledwo to zdołał rozpoznać, Marjannie zaś wydało się, że w dzikiem objęciu wyzwoliła tłumioną zdawna na*miętność.
Gdy to ujrzał Baerencreutz, podniósł oczy ku niedźwiedzicy, błyszczącej na niebie, i patrzył na nią uparcie, pozwalając koniowi biec jak chciał, po znanej drodze.