Strona:Gösta Berling (tłum. Mirandola).djvu/95

Ta strona została przepisana.


O WIELKIM NIEDŹWIEDZIU Z GURLITY.

W ciemni lasu żyją zwierzęta, nieznające spokoju, o szczękach zbrojnych w lśniące zęby i ostrych pazurach, żądnych szyi tętniącej krwi, i oczach łyskających złowrogo.
Wilki wychodzą na łup nocą i pędzą za saniami chłopa, aż matka musi wziąć dziecko od łona i rzucić im, by ocalić życie własne i męża.
Żyje tam ryś, zwany „gepa“, którego imienia nie dobrze jest w lesie wymawiać, a ten, kto to uczyni, winien wieczorem dobrze zamknąć drzwi i wszelkie otwory owczarni, gdyż inaczej „gepa“ przybędzie na pewno. Niczem mu stroma ściana, bo ma pazury, niby ostre haki stalowe, a zwinny jest tak, że lada otwór starczy, by wcisnął się do owczarni. „Gepa“ wbija zęby w szyję, ssie krew, szarpie, rozbija i nie ustanie, aż zbraknie łupu, aż ostatnia owca legnie trupem. Nazajutrz znajduje gospodarz wszystko wyniszczone, bo ryś nie zwykł zostawiać po sobie nic żywego.
W borach żyje też sowa, hukająca nocą, a jeśli hukniesz w odpowiedzi, to przyleci cicho jak mara i wykluje ci oczy, bowiem nie jest to ptak sprawiedliwy, ale dusza zaklęta.
Najgorszym jednak mieszkańcem lasu jest niedźwiedź, silny, niczem dwunastu chłopa. To „niedźwiołak“. Wstąpiła weń dusza człowieka, więc musisz strzelać jeno srebrną kulą. Taki go strach otacza, jak żadne inne zwierzę, bo tylko srebrna kula daje mu radę. Moc w nim wielka żywię i czyni tak odpornym, że zwykły ołów na nic. Dzieci nie śpią, długo leżąc w łóżeczkach, i boją się tego potwora, którego wspomagają piekielne moce.