wyraził, iż w całym Bengalu jedyne naprawdę przyzwoite rodziny to Maharadża z Bardwanu i Babu z Najandżur. Kiedy Kailasowi Babu to niesłychane łgarstwo opowiedziano, ucieszył się bardzo i często później tę historję powtarzał, zaś ile razy spotkał gdzie w towarzystwie owego urzędnika państwowego, pyta go między innemi:
— O — à propos, jakże się ma pan wice-gubernator? Dobrze! Ach, jak mnie to cieszy! A jego zacnej pani też dobrze się powodzi, nieprawdaż? A jakże te rozkoszne dzieci — wszystkie zdrowe? Ach, to wybornie, bardzo się cieszę. Proszę, niech pan nie zapomni polecić mnie jego pamięci, jak go pan zobaczy.
Kailas Babu powtarzał bezustannie, że chce złożyć wice-gubernatorowi wizytę. Można było jednak być pewnym, że jeszcze niejeden wice-gubernator przyjdzie i pójdzie i niemało wody w Hugli upłynie, zanim rodzinna karoca Babu z Najandżur znajdzie się w tym stanie, aby mogła zajechać przed pałac namiestnikowski.
Pewnego dnia wziąłem Kailasa Babu na stronę i opowiedziałem mu szeptem:
— Thakur Dada, byłem wczoraj na audjencji i wice-gubernator wspomniał przypadkiem Babu z Najandżur. Napomknąłem mu, iż Kailas Babu mieszka teraz tu, w mieście. Czy pan wie — uczuł się obrażonym, że go pan nie odwiedził. Oświadczył mi,
Strona:Głodne kamienie.djvu/45
Ta strona została uwierzytelniona.