że zapomni o etykiecie i jeszcze dziś popołudniu złoży panu prywatnie wizytę.
Każdy inny byłby natychmiast mój zamiar przejrzał. I gdyby ten żart zwrócony był przeciw komu innemu, sam Kailas Babu poznałby się na nim. Jednakże po wszystkiem, co słyszał był od swego przyjaciela, urzędnika państwowego, i po wszystkich swoich własnych błazeństwach, musiał uznać wizytę wice-gubernatora za najnaturalniejszą rzecz na świecłe. Przyniesiona przeze mnie wiadomość podnieciła go do najwyższego stopnia. Zajmował go i niepokoił każdy szczegół zapowiedzianych odwiedzin, zaś przedewszystkiem jego nieznajomość angielskiego. Jakże, na wszystko w świecie, usunie tę trudność? Powiedziałem mu, że to nie jest żadna trudność, że nieznajomość angielskiego uważana bywa za cechę arystokratyczną, zaś prócz tego wice-gubernator ma zawsze przy sobie tłumacza i że sam przecie wyraźnie oświadczył, że ta wizyta ma być nieoficjalna.
Około południa, kiedy większość naszych sąsiadów jest przy pracy, zaś reszta śpi, zatrzymał się przed drzwiami Kailasa Babu powóz zaprzężony w dwa konie. Dwuch lokajów w liberji weszło na górę po schodach i zameldowało głośno: — Pan wice-gubernator! — Kailas Babu był gotów i oczekiwał go w swym staromodnym stroju dworskim, w pradziadowskim turbanie na głowie; przy nim stał Ganesz,
Strona:Głodne kamienie.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.