serce Nabendu tak wezbrało, że nie mógł już dłużej wytrzymać i zwierzył się z sekretu żonie. Na drugi dzień Arunlekha udała się w lektyce do domu swej najstarszej siostry i głosem zdławionym od łez zaczęła się skarżyć na swój los.
— No, przecie przez to, że zostanie Ray-Bahadurem, korona mu jeszcze z głowy nie spadnie. Dlaczego czujesz się tem tak upokorzona?
— Ach, nie, kochana siostro! — odpowiedziała Arunlekha. — Wolałabym wszystko inne, niż być żoną Ray-Bahadura.
Do koła ich znajomych należał też niejaki Bhutnath Babu, który był Ray-Bahadurem, a to tłumaczyło jej gwałtowną niechęć do tego tytułu.
Labanja próbowała ją uspokoić:
— Nie irytuj się, moja droga; zobaczę, co się da zrobić, aby temu przeszkodzić.
Babu Nilratan, mąż Labanji, by adwokatem w Buksarze. Kiedy jesień minęła, Nabendu otrzymał od Labanji list z zaproszeniem, aby ich odwiedził, wobec czego pełen radości pojechał do Buksaru.
Wczesna zima zachodniej prowincji okrasiła Labanjalekhę nowem zdrowiem i pięknością i ozdobiła jej blade policzki delikatnym rumieńcem. Była podobna do obsypanej kwieciem kazarydy w jasny dzień jesienny na samotnym brzegu strumyczka.
Strona:Głodne kamienie.djvu/62
Ta strona została uwierzytelniona.