Strona:Głodne kamienie.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

Mukerdżiega, a Hemancie, który nie wiedział, co to ma znaczyć, zabiło serce z niepokoju.
Harihar stanął przed drzwiami na korytarzu i zawołał doniosłym głosem:
— Hemanta, wypędź natychmiast swą żonę z domu!
Hemanta spojrzał na żonę. W rysach jej twarzy nie znalazł ani śladu zdziwienia. W milczeniu ukryła twarz w dłoniach, pragnąc tylko z całej duszy, aby się mogła zapaść pod ziemię.
Wciąż jeszcze na skrzydłach powiewu wiosennego przylatywała do pokoju cudna pieśń papiji. Nikt jej nie słyszał. Niezliczone są piękności ziemi, ale, ach, jakże łatwo szczęście ludzkie obraca się w niwecz!

II.

Hemanta, wróciwszy do pokoju, zapytał żonę.
— Czy to prawda?
— Tak — odpowiedziała Kusum.
— Dlaczego mi o tem przedtem nie powiedziałaś?
— Próbowałam nieraz, ale nie mogłam. Och, ja nieszczęśliwa!
— Opowiedz mi teraz wszystko!
Powoli, ale bez wahania, pewnym głosem opowiedziała mu Kusum swą historję. Było to, jak gdyby szła boso przez ogień, ciężkiemi lecz zdecydowa-