wych a złowrogich, ludzi pozbawionych uczuć koleżeńskich i zaraźliwych cnót. Taki typ Cezara rzeczywiście istnieje. Istnieje człowiek wielki, przy którym wszyscy czują się mali, lecz prawdziwie wielkim jest ten, przy którym wszyscy czują się wielkimi.
Duch początków XIX-go stulecia wytworzył ludzi wielkich, bo wierzył w wielkość ludzi, wytworzył ludzi silnych przez dodawanie ducha ludziom słabym. Wychowanie, życie publiczne, krasomówstwo, wszystko skierowane było ku podniesieniu wielkości u wszystkich. Zaś podnoszenie wielkości u wszystkich wytwarzało naturalnym biegiem rzeczy superlatywną wielkość niektórych. Wyższość wypływała ze szlachetnego napięcia równości. Właśnie pod wpływem takiej zapalczywej podświadomości i przedziwnej wspólnoty myśli ludzie przechodzą samych siebie. Nikt nie wzrośnie, choćby o cal, rozmyślając wiele o sobie, lecz każdy może wzrosnąć o wiele cali, zapominając o sobie. Najwięksi ludzie rewolucji byli to poprostu ludzie zwykłej miary, którzy dali z siebie to co mieli najlepszego. Dlatego też nie możemy zrozumieć Napoleona. Ponieważ był wielki i zwycięski, wyobrażamy sobie, że musiał być nadzwyczajny, nadludzki. Niektórzy widzą w nim djabła, inni nadczłowieka. Czy to był zły, bardzo zły człowiek? Czy to był człowiek dobry, postępujący według wyższego moralnego kodeksu? Napróżno staramy się odgadnąć tajemnicę, kryjącą się poza nieśmiertelną maską
Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/14
Ta strona została skorygowana.
12