Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/198

Ta strona została przepisana.

Usiłując stworzyć Skimpole‘a, usiłował dokonać rzeczy o wielkiem i naglącem znaczeniu. Usiłował, powiadam, nie twierdzę że zamiar swój wykonał. Jak już zaznaczyłem, nie udawało mu się nigdy opisać psychologicznej zmiany; jego postacie są jednakowe wczoraj i dziś, i takiemi pozostaną na zawsze. Krytycy, zupełnie słusznie, zarzucali Dickensowi, że łotrostwo postępku Skimpole‘a względem Joe‘a i pana Bucketa jest zanadto proste. Skimpole — oczywiście niepotrzebnie — popełnia niezgrabne oszukaństwa aby być niezgrabnie przekupionym; mógł poprostu udać się do pana Jarndyce‘a. Tak dawno już utracił honor, że nie potrzebował go sprzedawać.
Wynik jest zły; lecz powtarzam że zamiar był wielki. Dickens pragnął za pomocą symbolu Skimpole‘a, wytknąć prawdę, może najstraszliwszą w moralnej psychologji. Mam na myśli trudność ustanowienia granicy między błahem a ciężkiem przewinieniem. Pragnął wykazać że niema wad, nawet pozornie dobrodusznych, którym można pobłażać lub też nie walczyć z niemi; pragnął wykazać że może Skimpole był kiedyś równie zacnym człowiekiem jak Swiveller. Nasza najdobroduszniejsza wada może zniszczyć najdobroduszniejszą naszą cnotę, jeśli jej pochlebiamy lub z nią nie walczymy. Można zacząć od bardzo ludzkiej słabości, a zakończyć na słabości bardzo nieludzkiej. Skimpole wykazuje, że krańcowe punkty zła znajdują się znacznie bliżej niż przypuszczamy. Można zacząć od zby-