Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/224

Ta strona została przepisana.

le‘a od odtworzenia obrazu rewolucji francuskiej, który był subtelnie, a jednak zasadniczo fałszywy. Obydwaj wystawiają rewolucję jako zwykły żywiołowy wybuch spowodowany głodem lub zemstą, nie zdają sobie dostatecznie sprawy, że była to wojna w obronie zasad intelektualnych, a nawet w obronie intelektualnych komunałów. My, Anglicy współcześni, z trudem możemy zrozumieć rewolucję francuską; nie rozumiemy idei krwawej bitwy, stoczonej w imię zdrowego rozsądku; nie możemy pojąć aby zdrowy rozsądek mógł posiłkować się bronią i zdobywać. We współczesnej Anglji zdrowy rozsądek oznacza zgodę na istniejące warunki. Prawdziwym politykiem jest dla nas człowiek, któremu można w zupełności zaufać, że nic robić nie będzie; od tego jest przecież politykiem. Zaś w rozumieniu Francuzów — u których wyczuć można wpływ rewolucji — im człowiek jest rozsądniejszy, tem prędzej należy się spodziewać, że wywoła rzeź.
Wszyscy naśladowcy Carlyle‘a, nie wyłączając Dickensa, mają niejasne wyobrażenie iż sprawa, za którą Francuzi umierali, musiała być czemś zupełnie nowem i niesłychanem, jakimś paradoksem, jakiemś osobliwem bałwochwalstwem. Tymczasem kiedy tyle krwi spływało po ulicach — krew ta spływała dla truizmu; kiedy miasta drżały w posadach — drżały w posadach dla truizmu.
Zawadziłem o to historyczne zagadnienie, ponieważ ono ilustruje późniejsze zawilsze wpły-