Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/227

Ta strona została przepisana.

znajduje się na dnie otchłani i najłatwiej do niego wpaść. Jest to jedna z doniosłych prawd biblijnych że biblja nie każe wielkim swym ludziom popełniać wielkich grzechów. Jej wielcy bohaterowie (np. Dawid i św. Piotr), popełniają drobne grzechy i zachowują się jak tchórze.
W opisie wahań Pipa, Dickens z podziwu godną ścisłością, scharakteryzował tę cichą zdradę — łatwość zapominania. A także zamieścił świetne spostrzeżenie o romantyzmie niskiego gatunku, z którego każdy snobizm bierze swój początek; tajemnica, którą otoczone jest życie patrycjuszów więcej nas zaciekawia niż jawne niż nawet nieprzyzwoite cnoty maluczkich. Pip dba więcej o pannę Havisham, która może będzie mu życzliwą, niż o Joe Gargeryego, który mu napewno dobrze życzy. Wszystkie te pojęcia są solidne i zdrowe, lecz jeszcze trochę za poważne jak na zwykłe usposobienie Dickensa. „Nasz wspólny przyjaciel“ (1864 r.), przenosi nas znowu w świat weselszych i normalniejszych pojęć Dickensa. Niektóre satyryczne karty, jak naprzykład ustęp o wyborach Veneeringa, są w stylu najlepszych dawnych satyr Dickensa; jest to satyra lekka i pełna fantazji, a jednak uderza znienacka i pewnie. Lecz i w tej książce natrafiamy w dwóch wypadkach na pełniejszy i poważniejszy sposób traktowania psychologji, a mianowicie: Dickens daje nam Bradley Headstone‘a, typ łotra o prawdziwie ludzkich rysach i daje nam postać Eugenjusza, którego moglibyśmy nazwać bohaterem o pra-