Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/228

Ta strona została przepisana.

wdziwie ludzich cechach, gdyby nie to, że jest o wiele zanadto ludzki aby go można nazywać bohaterem. Zarzucano Dickensowi (a zarzut ten stawiali zawsze ludzie ordynarni), że nie opisał nigdy gentlemana; możnaby mu z równą słusznością zarzucać, że nie opisał nigdy zebry. Gentleman jest to odmiana bardzo rzadka wśród ludzkiego gatunku a dla ludzi w rodzaju Dickensa, którzy się interesują całą ludzkością, nie należy do najważniejszych. Lecz stwarzając postać Eugenjusza Wrayburne, Dickens odparł zwycięsko ów zarzut, gdyż nietylko opisał gentlemana, ale opisał także jego nieodłączne słabości i wewnętrzne niebezpieczeństwa; opisał szatana, który wciąż kusi sympatycznego próżniaka. W bezcelowej pogoni Eugenjusza za Lizzie Hexam, w jego jeszcze bardziej bezcelowem torturowaniu Bradley Headstone‘a, autor odczuł cudownie dziwny beztreściwy upór, który kieruje fantazjami i przyjemnościami klasy posiadającej. Dickens widział jasno, że tego rodzaju ludzie dążą najwytrwalej do rzeczy, na które nie mają szczególniejszej ochoty. Mamy tu jeszcze wciąż do czynienia z poważną psychologją.
Nowy stopień odziela znów ostatnią książkę Dickensa od chaotycznego sposobu pisania dawnego Dickensa. W ostatniem jego dziele widać nietylko usiłowania w kierunku doskonalenia budowy powieści, ale także usiłowanie aby oprzeć powieść wyłącznie na budowie. Książka nietylko posiada intrygę, lecz jest intrygą. Z tego względu „Tajemni-