Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/34

Ta strona została przepisana.

dem przychodzi nam zwać go Janem Dickensem pod pióro ciśnie się nazwisko, które syn jego wsławił jako uosobienie tryumfalnego zwycięstwa ducha nad okolicznościami, nazwisko Wilkinsa Micawbera z Dawida Copperfielda, lub też Marnotrawnego Ojca z prywatnej korespondencji Dickensa.
Dzięki nieco niedbałej dobroduszności krewnego matki, niejakiego Jana Lamerta, młody Karol został umieszczony w fabryce niedaleko Hungerford Market. Była to wytwórnia czernidła, prowadzona nibyto przez jedynego prawdziwego „Warrena“, jako konkurencja firmy „Czernidło Warrena“. W rzeczywistości obie wytwórnie prowadził Lamert. Dickens pracował posępnie i z rozpaczą. Dla nadmiernie rozwiniętego umysłowo i — zdaje się — w owym czasie bardzo samolubnego dziecka, ordynarność otoczenia, pracy, pomieszczenia, towarzyszy i rozmów, stała się rodzajem niesamowitej zmory, o której nigdy nie lubił wspominać. Po wielu latach, będąc u szczytu sławy, dowiedział się od Fostera o jakimś człowieku, który jakoby znał go niegdyś. Posłyszawszy nazwisko, zaznaczył sucho, że spotkał raz tego człowieka. A gdy Foster odrzekł w naiwności ducha, iż ten człowiek twierdzi, że wielokrotnie widywał Dickensa w fabryce niedaleko Hungerford Market, Dickens popadł w długie milczenie. Zaprosił następnie Fostera, swego najlepszego przyjaciela na poufną rozmowę i z przykrością i trudem opowiedział mu ca-