Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/59

Ta strona została przepisana.

kie kiedykolwiek spotykałem. Koniecznie naprzykład obstawały za tem, aby jakiś zarodek pajęczyny oznaczał „wyczekiwanie“, zaś raca atramentowa zastępowała słowo „niekorzystny“, było to zupełnie beznadziejne“. Lecz znamiennem jest zdanie jednego z kolegów Dickensa, który doszedł do przekonania że: „Nie było nigdy tak znakomitego stenografa“.
Dickens został stenografem, następnie reporterem, wreszcie pierwszorzędnym dziennikarzem. Dostał posadę sprawozdawcy mów parlamentarnych, najprzód z ramienia dziennika „The True Son“, następnie „The Mirror of Parliament“, a wreszcie „The Morning Chronicie“. Sprawozdania były pisane doskonale, dużo lepiej niż na to zasługiwała — według osobistych przekonań Dickensa — treść przemówień. Gdyż musimy pamiętać że Dickens pojawił się na galerji sprawozdawców, przesiąknięty triumfalnym radykalizmem, który wówczas ogarniał świat. Wyznać należy, że mało go wzruszała powaga matki wszystkich parlamentów, izbę gmin, zarówno jak izbę lordów, uważał za rodzaj czcigodnej humoreski. Może właśnie wówczas, gdy blady i zmęczony czuwał na galerji sprawozdawców, zrodziło się w nim uczucie, z którym przeszedł przez życie, uczucie niezgłębionej pogardy dla angielskiej konstytucji. Może wówczas wysłuchał na ławach rządowych nieśmiertelną pochwałę „ministerstwa omówień“.
„Wówczas szlachetny lord, lub jaśnie wiel-