Strona:G. K. Chesterton - Charles Dickens.djvu/67

Ta strona została przepisana.

wem Dickensa ludzie odkryli że ta tępa i nudna warstwa ludności, to pewnego rodzaju kraina czarów. Ponieważ forma „Szkiców“ jest surowa i nierozwinięta, przesada góruje tam nad sympatycznością. Oczywiście nie obchodzi nas pogląd ludzi którzyby pragnęli aby Dickens był subtelniejszy: tego rodzaju duchy jeśli z czasem nabierają subtelności, nabierają jej w ogniu. Lecz w tej najwcześniejszej pracy znajduje się pierwiastek, który w późniejszych pracach Dickensa zanikł prawie w zupełności, pierwiastek charakterystyczny dla angielskiego stanu średniego, pierwiastek, który można poprostu nazwać ordynarnym: zarówno u autora jak u bohaterów „Szkiców“, wyczuwamy zarys małostkowego poczucia wyższości, owej niesłychanej ważności małych oligarchji, która jest jedyną poważną wadą brytyjskiego mieszczaństwa. Może mnie spotkać zarzut pragmatyczności kiedy oprę się na przykładzie farsy tak grubej jak anegdota o Horatio Sparkinsie. Występuje tam rodzina karjerowiczow, która ugaszcza wymownego młodzieńca, w przekonaniu że jest lordem. Okazuje się ostatecznie że to zwykły subjekt ze składu bławatnego. Wyobrażenie że lord z konieczności musi być wymownym, jest niewątpliwie cechą snobistyczną, lecz trudno obronić się od wrażenia że Dickens jest prawie równie wielkim snobem, skoro uważa wymowność subjekta za rzecz tak humorystyczną. Człowiek bez przesądów odczułby pogardę