Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

są od niego dalekie. W ten sposób możnaby również sądzić, że jakiekolwiek przyczyny skłaniają uliczników do czytania Nick Cartera i t. p. nie płyną one z faktu, iż lektura ta tryska krwią ich przyjaciół i krewnych. W tym i temu podobnych wypadkach mijamy się zupełnie z właściwym punktem widzenia, mówiąc o „niższych warstwach“, przyczem mamy na myśli całą ludzkość oprócz siebie samych. Trywjalna skłonność romantyczna nie jest wyłącznością plebejską; jest ona poprostu ludzka. Patrzymy na cały kram pewnego rodzaju książek, jak na chorobliwą potworność, gdy stanowi on tylko głupią, zdrową właściwość człowieczą. Ludzie przeciętni będą zawsze ciążyli do sentymentalizmu; każdy z nich pełen uczucia, pozbawiony doskonalszych środków jego wyrażania, musi być sentymentalny. Niema przeto w tych popularnych utworach elementów zła. Wyrażają one tylko heroiczne lub sangwiniczne komunały, na których wspiera się cywilizacja, gdyż tyle przynajmniej wiadomo, że cywilizacja stoi na komunałach, w przeciwnym bowiem razie nie posiadałaby wcale fundamentów. Jakież bezpieczeństwo zapewniałaby obywatelom społeczność, traktująca ustawę sterników państwa, uważającą mord za zbrodnię, jak świetny i oryginalny paradoks? Gdyby autorzy i wydawcy sensacyjnych romansów wzięli pod kuratelę sfery oświecone i zaczęli konfiskować nasze powieści, nam zaś dawać radę, abyśmy zaczęli