Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.

nie do rzeczy wielkiej lub małej, lecz do rzeczy niepotrzebującej objętości, wobec której wszystkie przedmioty kosmiczne są tem, czem są istotnie — bezgranicznemi wielkościami. Przez czysty przypadek drzewa są wysokie a trawa krótka; ma to znaczenie tylko w stosunku do naszej miary. Lecz dla tego, który zdołałby bodaj na moment wyzbyć się tej przymusowej miary, będzie trawa wiecznym lasem, słupki przydrożne zagadkowemi górami; mlecz stanie się gigantycznem ogniskiem radości, zaś jaskry na łodygach, jak gwiazdy niebiańskie jedna ponad drugiemi. Między jednym a drugim kołkiem w płocie są nowe, dreszcz budzące krajobrazy: tu pustynia, ze sterczącą brzydką skałą; tam las cudowny z drzewami dźwigającemi korony, błyszczący wszystkiemi barwami zachodzącego słońca; tam znów jezioro potworów pełne, których nie odważyłby się uroić sobie nawet sam Dante. Są to wizje człowieka, który jak dziecko w bajce, trwoży się rzeczy nawet najmniejszych. Inny zaś sposób, droga zarozumiałości i wielkości, równałby nas z olbrzymem, który staje się coraz to większy i większy, co znaczy, iż gwiazdy są coraz mniejsze i mniejsze. Światy jeden za drugim rozpadają się przed nim; namiętne, „zawikłane życie codzienne“ ginie mu z oczu tak, jak życie wymoczka człowiekowi patrzącemu nań bez mikroskopu. Przechadza się wśród pustych wieczności; może stwarzać nowe systemy i zapo-