Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.

wielki dekadent ogłosił wiersz, w którym dobitnie ujął całego ducha kierunku przez wyznanie, że stojąc na podwórzu więziennem może przeżywać uczucia człowieka skazanego na powieszenie:

„Gdyż ten, co życie kocha bardzo
umiera więcej, niż raz jeden“.

Rezultatem zaś tego wszystkiego jest ogarniająca dekadenta, wiodąca do szaleństwa, zgroza nierzeczywistości, z którą w porównaniu nawet fizyczny ból zębów miałby coś odświeżająco młodzieńczego. Najpiekielniejszem z piekieł, odmalowanych przez wyobraźnię, jest ta wieczna gra teatralna, pozbawiona najmniejszej lub najbrudniejszej bodaj garderoby, w której możnaby zostać sobą. I jest to położenie dekadenta, estety i apostoła wolnej miłości. Stałe podleganie niebezpieczeństwom, znanym ze swej nieszkodliwości, składanie niezobowiązujących przysiąg, walka z wrogami bezsilnymi — to szydercza tyranja dekadencji, nazwana wolnością.
Odwróćmy oczy ku tym śluby czyniącym. Człowiek, który złożył Bóg wie — jak dziką przysięgę, dał wyraz zdrowy i naturalny wielkości wielkiego momentu. Ślubował on n. p. skuć łańcuchem dwie góry może na znak wielkiego wyzwolenia, miłości lub tęsknoty. I gdyby chwila tego postanowienia trwała nie wiem jak krótko, była ona, jak wszelkie wielkie chwile, momentem nieśmiertelności, pragnienie zaś powiedzenia: exegi