Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

Ulegając dalej temu kaprysowi wyobraźni, z trudnością jedynie zdołalibyśmy przedstawić sobie ów dziki obraz wszechświata, który tę scenę prześladowania wywołał, zrozumieć znaczenie straszliwe samego czynu, oraz myśl niespodziewaną, której te groźne skały są grobowcem. Albowiem bluźnierstwa wyświechtały się zupełnie w czasach dzisiejszych. Pesymizm stał się dziś tem, czem był zresztą oddawna, mówiąc otwarcie bardziej komunałem, niż pobożnością. Bezbożność zaś jest dziś czemś więcej niż afektacją — równa się obojętności. Wyklinanie Boga należy do I-go, kursu elementarnego poezji podlejszego rzędu. Nie dla tak dziecinnej zapewne sprawy ukamienowano w zaraniu dziejów naszego domniemanego proroka. Zważywszy zaś tę okoliczność na nieomylnej szali wyobraźni i przekonawszy się do czego jest zdolna ludzkość dla własnej uciechy, dojdziemy do wniosku, że prorok nasz ukamienowany został za twierdzenie, iż trawa jest zielona, a ptaki śpiewają na wiosnę; albowiem posłannictwem wszystkich proroków od początku świata jest nietyle ukazywanie nieba i piekła, ile raczej zwracanie uwagi człowieka ku ziemi.
Religja przeto musiała zdobyć najdłuższą i najcudowniejszą z lunet — lunetę, za pomocą której można oglądać gwiazdę przez nas samych zamieszkaną. Dla oczu bowiem i rozumu przeciętnego człowieka świat nasz jest zaginiony tak sa-